CZY KAŻDY Z NAS JEST ZABURZONY?

Istnieje pewna teoria, dla jednych śmieszna, dla innych przerażająco prawdziwa… Głosi ona, że każdy z nas jest w jakimś stopniu zaburzony, tylko nie u wszystkich to zdiagnozowano.  Może coś w tym jest?

Znamy już pojęcie Integracji Sensorycznej, więc wiemy, iż takie zaburzenie istnieje, a spektrum objawów dziecka z problemami przetwarzania sensorycznego jest tak rozległe, że ze świecą można szukać maluszka, który nie pasowałby do tego opisu. Rodzi nam się dziecko, obserwujemy je, analizujemy jego rozwój, zwracamy uwagę na każdy szczegół. Oszaleć można! Znam to z autopsji. Gdy urodził się mój synek „diagnozowałam” go na wszystkie sposoby. To chyba jakieś nie do końca zrozumiałe „zboczenie zawodowe”, ale było to silniejsze ode mnie. Gdy jeszcze nie raczkował (choć miał na to czas) zaczęłam z nim ćwiczyć ruchy naprzemienne. Wprawdzie raczkowanie załapał 2 dni od rozpoczęcia naszych ćwiczeń, ale teraz już z perspektywy czasu wiem, że było to kompletnie niepotrzebne. Z wszystkim poradziłby sobie świetnie sam w swoim tempie.

Istnieje w ostatnim czasie tendencja szybkiego szufladkowania dziecka. Gdy jest spokojny, trochę flegmatyczny- to pewnie niedostymulowany. Kiedy mamy żywe, szybkie dziecko, którego wszędzie pełno, to łatwo wydać diagnozę przestymulowania. Nie jest to jednak takie proste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Pamiętajmy! Każde dziecko jest inne i rozwija się w indywidualnym tempie. Trzeba mu dać czas i jedynie zachęcać do różnego typu aktywności, a na wszystko przyjdzie pora. Dopiero, gdy brak jakiejś umiejętności trwa dłużej niż przeciętnie, wtedy można zacząć działać.

Źródło: piksabay.com

My jako rodzice chcemy często, aby nasze dziecko było najlepsze we wszystkim. W ostatnim czasie obserwuję niezdrowy moim zdaniem „wyścig” wśród młodych matek na to „co już potrafi moje maleństwo.” Mamusie- same sobie to robimy i nakręcamy tę dziwną karuzele. Komentarze w stylu : „a twój jeszcze nie siedzi?”, czy „mój już dawno raczkuje,” wcale nie pomagają- brakuje chyba tylko stwierdzenia, że któryś wspaniały bobas na własnych nogach opuścił porodówkę. Wyluzujcie!

Musimy zdać sobie sprawę, że olbrzymia grupa dzieci do 3 roku życia posiada większe lub mniejsze problemy z integracją sensoryczną. Czasami jest to normalna sprawa i część z nich naprawdę z tego wyrasta. Wystarczy dostarczanie odpowiednich bodźców czy dobrze dobrane zabawy stymulujące i wspierające rozwój. Nie możemy wszystkich zachowań dziecka w tym okresie podciągać pod SI. Żeby była jasność, nie namawiam do lekceważenia poważniejszych objawów, a jedynie do zachowania umiaru i zdrowego rozsądku. Równowaga to podstawa!